Miłość
nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w
tym samym kierunku.
Antoine de Saint-Exupéry
Stałam przed
lustrem i rozczesywałam włosy. Ja i Dick szykowaliśmy się na wesele Emily i
Roy’a. Przez ostatnie dni oboje byliśmy podekscytowani, ja zwłaszcza po
wieczorze panieńskim.
Po
rozczesaniu włosów przejrzałam się. Miałam na sobie czerwoną sukienkę do kolan,
bez ramiączek, z odkrytymi plecami oraz obcasy w tym samym kolorze. Założyłam
naszyjnik od Dicka i pasującą do niego bransoletkę. Zabrałam srebrną kopertówkę
i wyszłam z domu. Na zewnątrz czekał Richard. Był ubrany w czarny garnitur,
muszkę i eleganckie buty oraz białą koszulę. Jego czarne włosy były roztrzepane
na wszystkie strony.
-Może byś
tak ogarnął swoje kłaki? – zapytałam ironicznie.
-Przepraszam
mamusiu, że nie ulizałem się na kujona – rzuciłam wrogie spojrzenie chłopakowi,
podeszłam do niego i poprawiłam fryzurę.
-Wystarczyło
poprosić – pocałowałam czarnowłosego i
oboje weszliśmy do ciemnego mustanga, którego Dick pożyczył od Bruce’a. Już po
chwili byliśmy w drodze.
***
-Tak –
powiedziała Emily po słowach przysięgi. Dziewczyna miała na sobie piękną, białą
suknię do ziemi bez ramiączek, obcasy w tym samym kolorze, długi welon i
rękawiczki do łokci. Włosy miała spięte w cudowną koronę. Rudowłosy Roy był
ubrany w elegancki garnitur, muszkę oraz buty. Zgaduję, że ufundowane przez
Oliwera – Tak biorę – Roy pocałował swoją nową żonę, a wszyscy zaczęli bić
brawo. Młoda para obrzucana płatkami kwiatów i grosikami wybiegła z kościoła, a
potem weszła do samochodu. Ja i Richard, jak i wszyscy goście, również
wsiedliśmy do pojazdów i udaliśmy się do restauracji, gdzie odbywać się będzie
wesele.
Mieliśmy do
dyspozycji cały dworek, który składał się z wielkiej sali, kilku łazienek,
sypialni i wielkiego ogrodu. Ściany sali były ecrue, a sufit był ozdobiony
złotymi malowidłami. Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach i złożyliśmy młodej
parze życzenia.
Kiedy już
wszyscy byli obecni, rozpoczęliśmy posiłek. Na sali panował dość duży tłok, ale
dało się dostrzec kilka znajomych osób. Naprzeciwko mnie siedzieli Raven i Garfield. Rae miała na sobie purpurową
sukienkę z krótkim rękawkiem i czarne bolerko. Gar natomiast był ubrany w
granatowy garnitur. Przez moment go nie poznałam, gdyż jego skóra miała
naturalny kolor, a blond włosy kontrastowały z zielonymi oczami. Jego uszy
również przybrały naturalnych kształtów, a to wszystko dzięki nowej technologii
opracowanej przez S.T.A.R. Labs. Dzięki niej Garfield może normalnie poruszać
się po ulicy.
Obok Raven
siedziała Kori. Była ubrana w zieloną sukienkę zapinaną na szyi, a jej czerwone
włosy były spięte w kucyk. Obok Gara siedział Vick. Również miał na sobie
ciemny garnitur i bez wahania pokazywał swoje mechaniczne części. W oddali
mogłam zauważyć blondwłosego mężczyznę z bródką, Oliwera Queena, rodzinę Em i
kilka znajomych z dawnych lat. Zaskoczyła mnie jednak obecność jednej pary. Dziewczyna,
o czarnych włosach sięgających ramion i brązowych oczach. Miała na sobie czarną
sukienkę bez ramiączek. Obok niej siedział wyraźnie młodszy chłopak, o czarnych
włosach i niebieskich oczach. Był ubrany w dość drogo wyglądający garnitur. Nie
spuszczałam z nich wzroku. Kiedy większość osób weszła na parkiet, ja podeszłam
do pary i wyciągnęłam ich na zewnątrz.
-Cass, tak
strasznie się o ciebie martwiłam. Wszystko dobrze?
-Tak, jestem
tylko trochę posiniaczona, nic wielkiego – odpowiedziała Cassandra.
-Kłamie –
odezwał się Tim – Była poważnie ranna, ale to silna dziewczyna – Cass
uśmiechnęła się do chłopaka, a ja już wiedziałam co się nam szykuje.
-Tim, możesz
nas na chwilę zostawić? – poprosiłam, a chłopak bez słowa wrócił na salę –
Muszę ci coś powiedzieć Cass. Jakiś czas temu, Talia złożyła mi wizytę.
Zagroziła, że jeżeli cię nie zabiję, to ona wykończy Natalie. Udało mi się
jednak pójść z nią na ugodę.
-To i tak
nic nie znaczy. Liga nie da mi łatwo spokoju. Bruce wyjechał do Chin w
poszukiwaniu jakiś śladów Ligii. Myśli, że uda się mu przekonać Ra’s żeby się
wycofał i zostawić mnie w spokoju.
-Czekaj, do
Chin? Tam właśnie wybierał się Damian.
-Kto? –
zdziwiła się dziewczyna. Czyżby nie wiedziała o jego istnieniu?
-Damian to
syn Talii, którego szkoliłam do jakiegoś czasu. Zamiast…no wiesz.
-Więc
jednak, Talia ma syna. Ale czemu chciała, żebyś go szkoliła?
-Też się nad
tym zastanawiam. W końcu ona zawsze wolała sama szkolić swoich uczniów, a co
dopiero syna.
-Możliwe, że
mam podejrzenie o co może jej chodzić. Powiem ci, ale nie tutaj – Cassandra
pociągnęła mnie za rękę i obie poszłyśmy w głąb ogrodu.
Oczami Tima
Poszły. Nie
chciałem ich śledzić, co i tak by się nie udało, więc wróciłem na salę.
Zauważyłem siedzącego po drugiej stronie Richarda i poszedłem w jego stronę.
Dosiadłem się do przyrodniego brata, a on od razu zaczął rozmowę.
-To jak, ty
i Cass? – zapytał.
-Tak, na to
wygląda.
-Cieszę się.
Kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy wiedziałem, że jesteście dla siebie
stworzeni.
-To tak jak
ty i Angel. Idealna z was para. Powiedz, kiedy masz zamiar się jej oświadczyć –
Richard odwrócił wzrok.
-Sam nie
wiem. Chcę być pewny.
-Ale Dick,
jesteście razem trzy lata, znacie się od dzieciństwa, nad czym ty się jeszcze
zastanawiasz?
-Nie chodzi
mi o to, że z nią jest coś nie tak, albo że coś może nas rozdzielić! Boję się,
że nie będę dobry w roli męża, a może w przyszłości ojca.
-Dick, aż
się dziwię, że to ja muszę ci to mówić, ale jesteś super facetem i jestem
pewny, że nie nawalisz – Richard zaśmiał się.
-Dzięki Tim.
Ale, zastanawiam się jeszcze nad jednym – chłopak wyciągnął z kieszeni małe
czerwone pudełeczko i otworzył je. W środku znajdował się złoty pierścionek z
jakimś kryształem chyba – Nie wiem jak mam się jej oświadczyć. To wspaniała
dziewczyna, chcę żeby to była wyjątkowa chwila.
-Pierścionek
już sam w sobie jest wyjątkowy.
-To mojej
matki. Wiem, że tata oświadczył się jej na trapezie. To musiało być coś
wspaniałego.
-Angel cię
kocha i jestem pewien, że jakkolwiek jej nie poprosisz, odpowiedź będzie
brzmiała „tak” – Dick chciał coś powiedzieć, ale momentalnie zamknął pudełko i
chował do kieszeni. Dziewczyny wróciły. Szły w naszym kierunku, więc wstałem z
miejsca Angel i poszedłem do Cassandry, a niebieskooka dołączyła do Richarda.
Oczami Angel
Nawet nie
zdążyłam usiąść do stołu, bo Dick zaciągnął mnie na parkiet. Grali wolny
kawałek, więc byłam skłonna zatańczyć. Richard objął mnie w talii, a ja
zawiesiłam ręce na jego szyi. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, czułam się
nadzwyczajnie miło.
-I co tam u
Cass? – zapytał.
-Już z nią
lepiej. Alfred jest świetnym lekarzem.
-Muszę się
zgodzić. Nie jeden raz mnie zszywał – nie wiem czemu się zaśmiałam – Dobrze się
bawisz?
-A ty?
-Nie
odpowiedziałaś – powiedział stanowczo.
-Tak.
-Ja też, a
możemy bawić się jeszcze lepiej. W końcu na górze są sypialnie.
-Zaczekajmy
z tym nocy, dobrze.
-No dobra –
powiedział zrezygnowanie, a piosenka powoli się kończyła i zaczynała jakaś
nieznana rytmiczna – Pójdę się przewietrzyć – powiedział niespodziewanie i
wyszedł na zewnątrz.
Odszedł, a ja przeniosłam swój wzrok na bar.
Pieprzyć to, muszę się napić. Podeszłam do barmana i zamówiłam kolejkę drinków.
Piłam szklankę za szklanką i zaczynałam widzieć podwójnie. Nawet mała ilość
alkoholu potrafi namieszać mi w głowie. Po kilku kolejnych drinkach cały świat
zawirował.
-Angel? –
odezwał się ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dwie Emily – Dobrze się czujesz?
-Em, czy ty
masz może siostrę bliźniaczkę, czy ja już odlatuję? – powoli wstałam z krzesła
i zawiesiłam się na szyi dziewczyny – Chyba za dużo wypiłam – przyznałam.
-Chyba się z
tobą zgodzę – w jednej chwili poczułam jak wszystko podchodzi mi do gardła.
Ledwo co udało mi się dobiec na dwór i zwrócić moje dotychczasowe posiłki. Nim
zdążyłam się zorientować, Dick był już przy mnie, podtrzymując mi włosy.
-Coś ty
zrobiła? Wiesz przecież, co alkohol z tobą robi – kiedy już wszystko ze mnie
wyleciało, Dick wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na
łóżko, a oczy od razu zaczęły mi się zamykać – Zaraz przyniosę ci coś do picia,
zaczekaj – Richard wyszedł, a ja nie wytrzymałam. Położyłam się na boku i
zamknęłam oczy. Po niecałej minucie, usnęłam.