wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział VII - Pewność


Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.

Antoine de Saint-Exupéry

Stałam przed lustrem i rozczesywałam włosy. Ja i Dick szykowaliśmy się na wesele Emily i Roy’a. Przez ostatnie dni oboje byliśmy podekscytowani, ja zwłaszcza po wieczorze panieńskim.

Po rozczesaniu włosów przejrzałam się. Miałam na sobie czerwoną sukienkę do kolan, bez ramiączek, z odkrytymi plecami oraz obcasy w tym samym kolorze. Założyłam naszyjnik od Dicka i pasującą do niego bransoletkę. Zabrałam srebrną kopertówkę i wyszłam z domu. Na zewnątrz czekał Richard. Był ubrany w czarny garnitur, muszkę i eleganckie buty oraz białą koszulę. Jego czarne włosy były roztrzepane na wszystkie strony.

-Może byś tak ogarnął swoje kłaki? – zapytałam ironicznie.

-Przepraszam mamusiu, że nie ulizałem się na kujona – rzuciłam wrogie spojrzenie chłopakowi, podeszłam do niego i poprawiłam fryzurę.

-Wystarczyło poprosić – pocałowałam czarnowłosego  i oboje weszliśmy do ciemnego mustanga, którego Dick pożyczył od Bruce’a. Już po chwili byliśmy w drodze.

***

-Tak – powiedziała Emily po słowach przysięgi. Dziewczyna miała na sobie piękną, białą suknię do ziemi bez ramiączek, obcasy w tym samym kolorze, długi welon i rękawiczki do łokci. Włosy miała spięte w cudowną koronę. Rudowłosy Roy był ubrany w elegancki garnitur, muszkę oraz buty. Zgaduję, że ufundowane przez Oliwera – Tak biorę – Roy pocałował swoją nową żonę, a wszyscy zaczęli bić brawo. Młoda para obrzucana płatkami kwiatów i grosikami wybiegła z kościoła, a potem weszła do samochodu. Ja i Richard, jak i wszyscy goście, również wsiedliśmy do pojazdów i udaliśmy się do restauracji, gdzie odbywać się będzie wesele.

Mieliśmy do dyspozycji cały dworek, który składał się z wielkiej sali, kilku łazienek, sypialni i wielkiego ogrodu. Ściany sali były ecrue, a sufit był ozdobiony złotymi malowidłami. Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach i złożyliśmy młodej parze życzenia.

Kiedy już wszyscy byli obecni, rozpoczęliśmy posiłek. Na sali panował dość duży tłok, ale dało się dostrzec kilka znajomych osób. Naprzeciwko mnie siedzieli Raven i  Garfield. Rae miała na sobie purpurową sukienkę z krótkim rękawkiem i czarne bolerko. Gar natomiast był ubrany w granatowy garnitur. Przez moment go nie poznałam, gdyż jego skóra miała naturalny kolor, a blond włosy kontrastowały z zielonymi oczami. Jego uszy również przybrały naturalnych kształtów, a to wszystko dzięki nowej technologii opracowanej przez S.T.A.R. Labs. Dzięki niej Garfield może normalnie poruszać się po ulicy.

Obok Raven siedziała Kori. Była ubrana w zieloną sukienkę zapinaną na szyi, a jej czerwone włosy były spięte w kucyk. Obok Gara siedział Vick. Również miał na sobie ciemny garnitur i bez wahania pokazywał swoje mechaniczne części. W oddali mogłam zauważyć blondwłosego mężczyznę z bródką, Oliwera Queena, rodzinę Em i kilka znajomych z dawnych lat. Zaskoczyła mnie jednak obecność jednej pary. Dziewczyna, o czarnych włosach sięgających ramion i brązowych oczach. Miała na sobie czarną sukienkę bez ramiączek. Obok niej siedział wyraźnie młodszy chłopak, o czarnych włosach i niebieskich oczach. Był ubrany w dość drogo wyglądający garnitur. Nie spuszczałam z nich wzroku. Kiedy większość osób weszła na parkiet, ja podeszłam do pary i wyciągnęłam ich na zewnątrz.

-Cass, tak strasznie się o ciebie martwiłam. Wszystko dobrze?

-Tak, jestem tylko trochę posiniaczona, nic wielkiego – odpowiedziała Cassandra.

-Kłamie – odezwał się Tim – Była poważnie ranna, ale to silna dziewczyna – Cass uśmiechnęła się do chłopaka, a ja już wiedziałam co się nam szykuje.

-Tim, możesz nas na chwilę zostawić? – poprosiłam, a chłopak bez słowa wrócił na salę – Muszę ci coś powiedzieć Cass. Jakiś czas temu, Talia złożyła mi wizytę. Zagroziła, że jeżeli cię nie zabiję, to ona wykończy Natalie. Udało mi się jednak pójść z nią na ugodę.

-To i tak nic nie znaczy. Liga nie da mi łatwo spokoju. Bruce wyjechał do Chin w poszukiwaniu jakiś śladów Ligii. Myśli, że uda się mu przekonać Ra’s żeby się wycofał i zostawić mnie w spokoju.

-Czekaj, do Chin? Tam właśnie wybierał się Damian.

-Kto? – zdziwiła się dziewczyna. Czyżby nie wiedziała o jego istnieniu?

-Damian to syn Talii, którego szkoliłam do jakiegoś czasu. Zamiast…no wiesz.

-Więc jednak, Talia ma syna. Ale czemu chciała, żebyś go szkoliła?

-Też się nad tym zastanawiam. W końcu ona zawsze wolała sama szkolić swoich uczniów, a co dopiero syna.

-Możliwe, że mam podejrzenie o co może jej chodzić. Powiem ci, ale nie tutaj – Cassandra pociągnęła mnie za rękę i obie poszłyśmy w głąb ogrodu.

 

Oczami Tima

Poszły. Nie chciałem ich śledzić, co i tak by się nie udało, więc wróciłem na salę. Zauważyłem siedzącego po drugiej stronie Richarda i poszedłem w jego stronę. Dosiadłem się do przyrodniego brata, a on od razu zaczął rozmowę.

-To jak, ty i Cass? – zapytał.

-Tak, na to wygląda.

-Cieszę się. Kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy wiedziałem, że jesteście dla siebie stworzeni.

-To tak jak ty i Angel. Idealna z was para. Powiedz, kiedy masz zamiar się jej oświadczyć – Richard odwrócił wzrok.

-Sam nie wiem. Chcę być pewny.

-Ale Dick, jesteście razem trzy lata, znacie się od dzieciństwa, nad czym ty się jeszcze zastanawiasz?

-Nie chodzi mi o to, że z nią jest coś nie tak, albo że coś może nas rozdzielić! Boję się, że nie będę dobry w roli męża, a może w przyszłości ojca.

-Dick, aż się dziwię, że to ja muszę ci to mówić, ale jesteś super facetem i jestem pewny, że nie nawalisz – Richard zaśmiał się.

-Dzięki Tim. Ale, zastanawiam się jeszcze nad jednym – chłopak wyciągnął z kieszeni małe czerwone pudełeczko i otworzył je. W środku znajdował się złoty pierścionek z jakimś kryształem chyba – Nie wiem jak mam się jej oświadczyć. To wspaniała dziewczyna, chcę żeby to była wyjątkowa chwila.

-Pierścionek już sam w sobie jest wyjątkowy.

-To mojej matki. Wiem, że tata oświadczył się jej na trapezie. To musiało być coś wspaniałego.

-Angel cię kocha i jestem pewien, że jakkolwiek jej nie poprosisz, odpowiedź będzie brzmiała „tak” – Dick chciał coś powiedzieć, ale momentalnie zamknął pudełko i chował do kieszeni. Dziewczyny wróciły. Szły w naszym kierunku, więc wstałem z miejsca Angel i poszedłem do Cassandry, a niebieskooka dołączyła do Richarda.

 

Oczami Angel

Nawet nie zdążyłam usiąść do stołu, bo Dick zaciągnął mnie na parkiet. Grali wolny kawałek, więc byłam skłonna zatańczyć. Richard objął mnie w talii, a ja zawiesiłam ręce na jego szyi. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, czułam się nadzwyczajnie miło.

-I co tam u Cass? – zapytał.

-Już z nią lepiej. Alfred jest świetnym lekarzem.

-Muszę się zgodzić. Nie jeden raz mnie zszywał – nie wiem czemu się zaśmiałam – Dobrze się bawisz?

-A ty?

-Nie odpowiedziałaś – powiedział stanowczo.

-Tak.

-Ja też, a możemy bawić się jeszcze lepiej. W końcu na górze są sypialnie.

-Zaczekajmy z  tym nocy, dobrze.

-No dobra – powiedział zrezygnowanie, a piosenka powoli się kończyła i zaczynała jakaś nieznana rytmiczna – Pójdę się przewietrzyć – powiedział niespodziewanie i wyszedł na zewnątrz.

 Odszedł, a ja przeniosłam swój wzrok na bar. Pieprzyć to, muszę się napić. Podeszłam do barmana i zamówiłam kolejkę drinków. Piłam szklankę za szklanką i zaczynałam widzieć podwójnie. Nawet mała ilość alkoholu potrafi namieszać mi w głowie. Po kilku kolejnych drinkach cały świat zawirował.

-Angel? – odezwał się ktoś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dwie Emily – Dobrze się czujesz?

-Em, czy ty masz może siostrę bliźniaczkę, czy ja już odlatuję? – powoli wstałam z krzesła i zawiesiłam się na szyi dziewczyny – Chyba za dużo wypiłam – przyznałam.

-Chyba się z tobą zgodzę – w jednej chwili poczułam jak wszystko podchodzi mi do gardła. Ledwo co udało mi się dobiec na dwór i zwrócić moje dotychczasowe posiłki. Nim zdążyłam się zorientować, Dick był już przy mnie, podtrzymując mi włosy.

-Coś ty zrobiła? Wiesz przecież, co alkohol z tobą robi – kiedy już wszystko ze mnie wyleciało, Dick wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżko, a oczy od razu zaczęły mi się zamykać – Zaraz przyniosę ci coś do picia, zaczekaj – Richard wyszedł, a ja nie wytrzymałam. Położyłam się na boku i zamknęłam oczy. Po niecałej minucie, usnęłam.