Wczoraj jest
historią, jutro jest tajemnicą…
Zaczęłam
otwierać oczy. Powoli wstałam łóżka i
przeciągnęłam się kilka razy. Poszłam się umyć i przyszykować do szkoły.
Przemyłam buzię zimną wodą, która bardzo
mnie orzeźwiła. Umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Założyłam na siebie
przyszykowane już wczoraj ubrania. Teraz miałam na sobie krótkie czarne
spodenki z dziurawymi kieszeniami, purpurową bluzkę na ramiączkach, czarne
motocyklówki z ćwiekami i fioletowe rękawiczki bez palców sięgające do łokci.
Włosy rozpuściłam tak, że zasłaniały mi połowę twarzy. Wzięłam mój czarny
poobklejany naklejkami i naszywkami plecak i zeszłam na śniadanie. Rodziców
oczywiście już nie było. Szybko zrobiłam sobie płatki i jeszcze szybciej je
zjadłam. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i słuchawki, które zaraz potem
wsadziłam do uszu. Ruszyłam do szkoły słuchając przy tym muzyki.
Na miejsce
dotarłam po pół godziny. Szkoła była jednym wielkim budynkiem pomalowanym na
żółto. Miała dwa piętra. Okna były rozmieszczone równo, jedno pod drugim. Drzwi
wejściowe były durze i przezroczyste. Za szkołą znajdowały się boiska do piłki
nożnej, koszykówki, siatkówki i do footballu amerykańskiego. Przed szkołą był
parking dla pracowników i uczniów. Ja na razie nie mam prawka, ale już wkrótce
zrobię sobie prawo jazdy na motor. Mażę o ścigaczu Kawasaki ZX – 6R, najlepiej
fioletowym. Myślę, że dostanę go na urodziny.
Przed szkołą
było już wielu ludzi. Uczniowie rozmawiali ze sobą przy samochodach i na
schodach przed szkołą, a nauczyciele szybkim krokiem szli do budynku. W tłumie
zauważyłam moich przyjaciół. Podbiegłam do nich, a ci od razu mnie zauważyli.
-Cześć
Angel! – przywitała się Emily. Miała długie brązowe włosy, które opadały na jej
bladą twarz i częściowo ją zasłaniały. Jej niezwykłe złote oczy przypominały mi
promyki słońca.
-Cześć
wszystkim. - Odpowiedziałam
Emily zawsze
wychodziła przed szereg. Była otwartą i przyjacielską osobą. Przyjaźniłyśmy się
od przedszkola. Była to moja prawdziwa przyjaciółka i tylko jej tak naprawdę
mogłam się zwierzyć. Zaraz za Emily stał Jake. Miał krótkie czarne włosy i
brązowe oczy pasujące do jego ciemnej karnacji. Chłopak był dobrym
przyjacielem, ale za to bardzo skrytym. Nigdy nie zgłaszał się na lekcji ani
nie miał własnego zdania. Zwykle bronić go musiałam albo Tessa. Tess była
bardzo wysoką i szczupła osobą o rudych włosach, zielonych oczach i piegach.
Nie bała się zadzierać ze starszymi, szkolnymi łobuzami czy nauczycielami.
Uwielbiała ryzyko. Zawsze wymyślała jakieś wyprawy, z których rzadko wracaliśmy
bez jakiś zadrapań albo sińców. Jednak jej największą wadą była jej
gadatliwość. Co usłyszała, do przekazała dalej. Dlatego rzadko mówiłam jej o
swoich sprawach. Pamiętam jak pierwszy raz ją poznałam. Miałyśmy wtedy siedem
lat. Trafiłyśmy do jednej pary na treningu judo. Od razu się polubiłyśmy. Tessa
jednak zrezygnowała z treningów. Mnie za to przypadły do gustu obolałe mięśnie
i zakwasy. Oprócz na judo zaczęłam
chodzić na karate, ninjitsu i gimnastykę.
-Słyszeliście już nowinę – Powiedziała z zachwytem Tessa.
-Jaką? –
zapytała zdziwiona Emily.
-Podobno w
naszej szkole ma być nowy uczeń i to w naszym wieku!
-Kto to ma być?
– Zapytał Jake.
-Nie wiem.
Wiem tylko, że z poprzedniej szkoły go wylali bo wdawał siew bójki.
-O, to coś
tak jak w twoim przypadku Angel. – Powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem Em, a
ja rzuciłam jej wrogie spojrzenie. Miała jednak rację. Kiedyś chodziłam do
prywatnej szkoły, ale wylali mnie za pobicie starszej koleżanki.
-Masz rację
Em – dodała Tess – to tak jak Angel. Może ten nowy i nasz aniołek się polubią.
A może i coś między nimi zaiskrzy. – Wszyscy się zaśmiali, a ja z trudem się
powstrzymywałam by im nie przywalić. Nie lubiłam jak ktoś naśmiewał się z moich
uczuć. Nie miałam jeszcze chłopaka i nie chcę mieć.
-Jeżeli tego
nie odszczekasz, to zaraz ci… - w tym właśnie momencie zabrzmiał dzwonek na
lekcje. Wszyscy ruszyliśmy do budynku. Pierwszy był Angielski z naszą
wychowawczynią Panią Stone. Nie była ona jakąś jędzą, wręcz odwrotnie. Była
młodą, wesołą kobietą. Rzadko na nas krzyczała. Mogliśmy z nią normalnie
rozmawiać.
Wszyscy
siedliśmy w ławkach. Zajęłam swoje miejsce obok Emily i czekałam na
nauczycielkę. Po chwili do pokoju weszła szczupła, wysoka kobieta o czarnych
włosach i brązowych oczach.
-Dzień dobry
wszystkim – przywitała się nauczycielka, a my jej odpowiedzieliśmy. – Mam na
początku kilka spraw do omówienia. Mamy nowego ucznia, który dołącza do naszej
klasy. Oto on – W tej chwili do klasy wszedł wysoki, szczupły lecz wysportowany
chłopak. Miał krótkie czarne włosy i niebieskie oczy. Byłam pewna, że już go
gdzieś widziałam, że go znałam. Chwila moment… - Richard Grayson – Dick! Nie
mogę uwierzyć! To naprawdę Dick! Zmienił się od kąt go ostatni raz widziałam.
Spoważniał. – Dick zajmij proszę wolne miejsce – Richard szedł powoli na wolne
miejsce obok mnie. Wyglądał na dość obojętnego na całą tę sytuację. Usiadł na
krześle, a ja przyglądałam siemu z nadzieją, że spojrzy na mnie i pozna. Nie
stało się tak jednak. Nadal siedział i patrzał w jakiś punkt w oddali.
-Znasz go? –
Zapytała się Em.
-Tak.
Przyjaźniliśmy się kiedyś. – Dick nadal nie odwracał wzroku więc postanowiłam
skupić się na słowach nauczycielki.
-Do końca
roku zostały trzy miesiące. Mam nadzieję, że wasze oceny będą tak dobre jak na
początku roku. Kolejna sprawa. Na koniec roku pani Korch chce zorganizować
konkurs talentów. Mam nadzieję, że każdy z was coś zaprezentuje.
-Będą jakieś
nagrody? – Zapytał Jack, kapitan drużyny koszykarskiej.
-Za pierwsze
trzy miejsca. Dodatkowo, jeżeli każdy weźmie udział to zorganizuję wam
tygodniowy wyjazd na obóz. – Wszyscy się ucieszyli i zaczęli rozmawiać o tym co
zaprezentują. Pani jednak szybko uciszyła klasę i przeszła do lekcji.
Kiedy lekcja
się skończyła, wszyscy pędem wybiegli z klasy. Dick nawet nie spojrzał na
żadnego z uczniów. Wyszedł z klasy i poszedł w swoją stronę. Tego było już za
wiele. Zbyt dobrze się znaliśmy aby on teraz się do mnie nie odezwał. Pobiegłam
za nim i złapałam za ramię.
-Czego
chcesz?! – Warknął, ale nadal na mnie nie spojrzał.
-Pogadać.
-O czym?
-O
przeszłości.
-Nie znam
cię. Nie mamy o czym gadać.
-To może
chociaż spojrzysz na mnie! – W tym momencie Dick odwrócił się w moją stronę.
Spojrzał na mnie i zaniemówił. Zamrugał kilka razy oczami po czym zapytał:
-To naprawdę
ty?
-Ja.
-Nie
wierzyłem, że jeszcze kiedyś cię spotkam.
-Ja tak
samo.
-A jednak,
los czasami jednak jest łaskawy.
-Ja jedna
myślę, że to nie los, a przeznaczenie rządzi naszym życiem
-Może masz
rację. Nasze pierwsze spotkanie na pewno nie było przypadkiem.
-Jak i to –
Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi. To było widać. Dick zbliżył się do mnie, objął
i…
-Część i
czołem, pytacie skąd się wziąłem – I właśnie w tym momencie przerwała na Tessa
– Jestem wesoły Romek!
-Tess! –
Zawołałam.
-No co? Nie
przedstawisz nam kolegi?
-Był już
przedstawiany na lekcji Tess. – Wtrąciła się Em.
-Nic nie
szkodzi – powiedział Richard. – Jestem Dick Grayson.
-Witaj
przystojniaku. Ja jestem Tessa Mcdoll, to jest Emily Radclif, to Jake Warsone,
a to Angel Ross, ale myślę, że ją już znasz.
-Tessa! –
Upomniałam przyjaciółkę by się zachowywała.
-No co,
ładnie nas przedstawiam. – Wszyscy się zaśmiali, nawet Dick. Chyba poprawiłam
mu humor. Jake właśnie miał coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i wszyscy
pobiegliśmy na lekcje. Byłam naprawdę szczęśliwa. Odzyskałam przyjaciela. Teraz
miałam przeczucie, że wszystko pójdzie lepiej.