środa, 5 listopada 2014

Rozdział IV - Siła mięśni


Są chwile, które nigdy nie wrócą, ale w pamięci, będą trwać wiecznie…

Droga do Jump City nie była długa. Już po niecałej godzinie byłam na miejscu. Podjechałam do opuszczonej fabryki porcelany i weszłam do środka. Z zewnątrz budynek wyglądał bardzo staro i zaniedbanie. W środku jednak wszystko było nowe. Ściany były pomalowane na bordowo, a podłoga była drewniana.  Po mojej prawej i lewej stronie były po dwie pary drzwi, a naprzeciwko mnie jedna. Podeszłam do drzwi naprzeciw mnie. Stali tam dwaj umięśnieni mężczyźni ubrani w garnitury.

-Czy jest pani umówiona?

-Nie, ale wasza szefowa z pewnością chętnie mnie przyjmie.

-Przykro mi, ale bez zapowiedzi nie można… -Nie czekałam aż mężczyzna dokończy. Wyciągnęłam pistolety i wycelowałam w obojgu.

-Przekaż Inferno, że jej stara znajoma Angel przyszła ją odwiedzić. – Jeden z mężczyzn wszedł do pokoju, ale już po chwili wrócił i oznajmił, że mogę wejść.   

Pomieszczenie było ciemne. Zdołałam dostrzec jedynie biurko, krzesło i lampę, która oświetlała środek pokoju. Zobaczyłam też kobietę. Stała obok biurka. Miała bardzo krótkie, czerwone włosy i zielone oczy.  Była szczupła, średniego wzrostu. Miała na sobie siateczkową bluzkę z długim rękawem, futrzaną kamizelkę, skurzane spodnie i glany.

 -Witaj Angel. Kopę lat – Kobieta usiadła za biurkiem i wskazała na drugie krzesło. Usiadłam na nim i postanowiłam, że od razu przejdę do sedna.

-Inferno, mam do ciebie sprawę.

-Słucham.

-Wiem, że znasz wszystkie tajne kryjówki w tym mieście i nikt się przed tobą nie skryje.

-To żadna nowość – Inferno zaśmiała się – Rozumiem, że chcesz znać położenie kryjówki Wilsona?

-Jakbyś czytała w moich myślach. Wiem, że od dawna interesujesz się Sladem, więc pewnie wiesz gdzie ma kryjówki.

-Ależ oczywiście, że wiem. Tu, w Jump City, Slade ma aż kilkanaście kryjówek.

-Czy wiesz, w której może znajdywać się teraz?

Kobieta wstała i podeszła do ściany. Nagle, z jej wskazującego palca wyskoczył płomień. Inferno przez chwilę bawiła się płomyczkiem, a następnie zamieniła w wielki płomień, który oświetlił cały pokój. Czerwono włosa spojrzała na mapę wiszącą na ścianie. Po chwili namysłu wreszcie odpowiedziała:

-Myślę, że opuszczony kościół to jego ulubiona. On bardzo często w nim przebywa. Słyszałam, że zamienił go w taki drugi dom.

-Widać, że już mu odbija.

-Cóż, jest bardzo intrygujący – Inferno podeszła do mnie, a ja momentalnie wstałam z krzesła – Kiedy już go zabijesz, daj mi znać. Chętnie zarekwiruję ten jego kościółek.

-Masz to jak w banku - Przytuliłam Inferno i zaczęłam iść w stronę drzwi – Możemy to chyba uznać za spłatę twojego długu.

-Nie sądzę. Tak wielkiego długu nie da się spłacić.

Uśmiechnęłam się do Inferno, a zaraz potem wyszłam z pomieszczenia. Opuściłam budynek i wsiadłam na motocykl. Nie było ani chwili do stracenia. Jeżeli Slade rzeczywiście jest w kościele, to muszę jak najszybciej go dopaść.

Inferno. Znam ją od czterech lat, a jednak czuję się jakby była moją przyjaciółką przez całe życie. Dobrze pamiętam dzień, w którym ją spotkałam. Było to rok po dołączeniu do Ligii. Talia zabrała mnie do Jump City. Miałam wypełnić moje pierwsze, poważne zadanie.

-Twój cel to Natalie Schoot – powiedziała Talia – Ma zdolność kontroli ognia. Musisz ją zlikwidować.

-Co złego zrobiła?

-To już nie jest twoja sprawa. Masz ją wyeliminować, to wszystko. Pamiętaj, nigdy nie zadawaj niepotrzebnych pytań.

-Tak jest.

Podjechałyśmy z Talią pod zwykły domek. Był zadbany, ładnie pomalowany. Co ta dziewczyna zrobiła? Nie powinnam nad tym się zastanawiać. To mój cel i mam ją zlikwidować.

Weszłam do domu. Było ciemno, a budynek chyba był pusty. Tak mi się przynajmniej zdawało. Po chwili usłyszałam płakanie. Dochodziło z góry. Wyciągnęłam katanę i zaczęłam iść po chodach. Weszłam do pokoju, z którego dochodził dźwięk. Całe pomieszczenie było pomalowane na zielono. Meble były drewniane. Na środku stało łóżko, a na łóżku siedziała skulona dziewczyna. Musiała mnie usłyszeć bo nagle podniosła głowę. Miała długie czerwone włosy i zielone oczy. Jej makijaż się rozmazał, a usta drżały od płaczu. Mogła mieć góra szesnaście lat. Niepewnie podeszłam bliżej.

-Jeśli masz mnie zabić, to proszę, zrób to szybko.

Dziewczyna usiadła prosto, jakby chciała żebym ją zabiła. Czekała aż zadam ostateczny cios. Nie wiedziałam czy dam radę zabić niewinną dziewczynę. Jednak uniosłam katanę przed dziewczynę i już miałam wbić ją w jej serce kiedy coś mnie zatrzymało. Upuściłam katanę i upadłam na kolana. Nie potrafiłam jej zabić. Po raz pierwszy się zawahałam.

-Dlaczego mnie nie zabijesz? Chyba to było twoje zadanie?

-Owszem, ale nie umiem zabić niewinnej osoby.

-Ale ja nie jestem niewinna. Ja… - dziewczyna zawahała się – ja zabiłam moją rodzinę – nastolatka spuściła wzrok i znów się rozpłakała – Nie mogłam tego kontrolować. Ogień sam rozchodził się z rąk. Ja nie chciałam zrobić im krzywdy. Przysięgam.

-Wierzę ci – Wstałam i usiadłam obok dziewczyny – I nie zabiję cię, ale jeżeli chcesz wyjść z tego domu cała to musisz mi pomóc.

-Co mam zrobić? – wstałam i wyciągnęłam zza pasa pistolet.

-Zaraz cię postrzelę, a ty będziesz musiała spalić dom i uciec.

-Jesteś tego pewna? 

-Pomyślą, że ogień zniszczył ciało, ale muszą mieć jakiś dowód. Krew załatwi sprawę.  

-Dobrze. Jestem gotowa – po chwili pociągnęłam za spust. Kula trafiła dziewczynę w rękę. Nastolatka jęknęła z bólu. Już miałam jej powiedzieć by spaliła dom, ale w tym samym memencie jej oczy zaświeciły się na czerwono, a włosy zapaliły. W jednej chwili wielki płomień wystrzelił z niej jak fajerwerki. W ostatniej chwili wyskoczyłam przez okno. Cały dom zaczął płonąć.

-Załatwione? – zapytała Talia

-Tak.

-Świetnie. No już, chodźmy.

Tak, to był pierwszy raz kiedy się zawahałam. Pierwszy i ostatni. Talia nadal nie wie, że Inferno żyje. Tak mi się przynajmniej wydaje.

 

Kościół nie był daleko, ale tym razem nie mogłam tam iść bez przygotowania. Potrzebowałam kogoś, kto załatwi niepotrzebnych sługusów. Potrzebowałam kogoś silnego i szybkiego. Pomyślałam o Tytanach, ale drużyna się rozeszła i chyba już nikt z nich nie mieszka w Jump City. Nikt oprócz jednej osoby.

Pojechałam do starego budynku mieszkalnego, który znajdował się w centrum Jump City. Weszłam na trzecie piętro i zapukałam do drzwi. Po kilku sekundach drzwi otworzyła wysoka dziewczyna o długich,  rudych włosach i zielonych oczach. Miała na sobie niebieskie jeansy i fioletowy sweter. Kiedy mnie zobaczyła, otworzyła szerzej usta. Jednak już po chwili jej mina spoważniała. Rudowłosa stanęła w progu drzwi i obejrzała od stów do głów.

-Zmieniłaś się Angel.

-Ty wręcz przeciwnie Kori.

-Co cię tu sprowadza?

-Deathstroke – Kori się zaśmiała

-No tak, a któż by inny. Niestety nie mogę ci pomóc. Nie wiem gdzie on jest.

-Nie potrzebuję od ciebie informacji, a jedynie twojej siły – dziewczyna wciągnęła mnie od środka i zamknęła drzwi.

-Skończyłam z zabawą w bohaterkę.

-Obie dobrze wiemy, że to nie była zabawia.

-Angel ja…

-Pomórz mi to dam ci spokój – Kori myślała przez chwilę – Zgoda?

-Zgoda.

1 komentarz:

  1. Zdarzyło się trochę błędów ortograficznych, powtórzeń ( szczególnie na początku ). Pomóż przez ż ;)
    Inferno wydaje mi się ciekawą postacią. Byłoby fajnie trochę rozwinąć jej wątek. Talia mogłaby się dowiedzieć że żyje i te sprawy :D
    Całkiem przyjemny rozdział. Szykuje się walka ze Slade'm, a ja mam przeczucie że nie wszystko pójdzie tak pięknie jak to sobie Angel zaplanowała.
    Pozdrawiam i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń