sobota, 14 lutego 2015

Rozdział X - Jeśli kochasz


Serce bije szybko,
Kolory i obietnice
Jak być odważnym,
Jak mogę Cię kochać, skoro się boję
Upadku
Ale gdy widzę, że stoisz sam
Wszystkie moje wątpliwości
Nagle odchodzą gdzieś w dal.

Jeden krok bliżej

Umierałam każdego dnia,
Czekając na Ciebie
Kochanie, nie bój się,
Kochałam Cię przez
Tysiąc lat
Będę Cię kochała
Przez następny tysiąc
Christina Perri - A Thousand Years

Siedziałam przed kominkiem i piłam gorące cappuccino. Wpatrywałam się w tańczące ogniki, które jak zwykle mnie usypiały. W posiadłości Wayne’a było mi dobrze. Niestety nadal miałam obawę, że to może się w każdej chwili skończyć. Talia wyraziła się jasno, ale nie uzgadniała planów z ojcem. Prawda jest taka, że Ras może tu być w każdej chwili. Pomyśleć, że od trzech dni oficjalnie nie jestem członkinią Ligi Zabójców. To uczucie wolności, jakiej nie zaznałam przez pięć lat. Kiedy Talia do mnie przyszła, wydawała się inna. Nie była zła, ani rozczarowana. Była…zadowolona.

Przyszła do mnie nie długo po bitwie. Nadal miała na sobie jej czarny kombinezon i zakrwawioną katanę. Przez długi czas się nie odzywała. Pewnie chciała bym błagała o litość.

-Wiem, że cię zawiodłam, ale uświadomiłam sobie, że zabicie Slade’a niczego nie zmieni – Talia nadal się nie odzywała – Chcę odejść z Ligi.

-Spodziewałam się tego.

-Wiem, że o nie takie proste, ale…

-Możesz odejść.

-Co? – zdziwiłam się – Nie musisz tego najpierw uzgodnić z twoim ojcem.

-To ja sprowadziłam cię do Ligi i to ja decyduję czy tu zostaniesz – kobieta podeszła bliżej mnie – Rozumiem czemu chcesz odejść. Ten chłopak rzeczywiście ma osobisty urok – Talia uśmiechnęła się – Ja też kiedyś  się zakochałam i wiem co to znaczy prawdziwa miłość. Tylko dlatego możesz odejść.

-A co jeśli Ras…

-Owszem, będzie niepocieszony. Ale jeżeli w zamian dam mu tę rudowłosą dziewczynę, którą pokonałaś w bitwie, to na pewno będzie dla ciebie łaskawy. Gdyby tylko ta twoja różowowłosa koleżanka nie zabiła jej brata.

-Myślisz, że Sunny będzie posłuszna?

-Nikt na początku nie jest posłuszny, ale to tylko kwestia czasu.

-Dziękuję ci Talio – kobieta zaczęła odchodzić

-Jeszcze jedno Angel. Jeżeli na swojej drodze spotkam tą Inferno, jak teraz się nazywa, to wiedz, że ją zabiję.

-Oczywiście – Talia uśmiechnęła się wrednie i rozpłynęła się w cieniu.

 

Jeżeli Sunny rzeczywiście zadowoli Ras, to będzie moją przepustką do nowego życia. Teraz tylko trzeba mieć nadzieję, że tak się stanie.

Niespodziewanie ktoś złapał mnie za ramię. Był to dobrze mi znany, czarnowłosy, tajemniczy mężczyzna.

-Cześć Bruce.

-Angel – Bruce dosiadł się do mnie, ale nie odezwał

-Jeśli nie chcesz bym tu była, powiedz.

-Twoja obecność mi nie przeszkadza.

-Więc o co chodzi – mężczyzna spojrzał na mnie 

-Chodzi o twoją nagłą zmianę. Jeszcze tydzień temu twoim jedynym celem była zemsta na człowieku, który zabił twoją rodzinę. Dlaczego teraz odpuściłaś mu jego grzechy?

-Nie zrobiłam tego. Po prostu zrozumiałam, że zemsta niczego nie zmieni – westchnęłam – Zbyt wiele ludzi zgięło przez moją arogancję. Czas to zakończyć.

-Tylko tyle?

-Słucham?

-Po pięciu latach dopiero teraz to sobie uświadomiłaś? – odwróciłam wzrok od Bruce’a. On umiał mnie przejrzeć do cna.

-Przed bitwą, rozmawiałam z Dickiem. Powiedział mi, że we mnie wierzy i że mu na mnie zależy. Wtedy chyba coś sobie uświadomiłam.

-Co dokładnie?

-Uświadomiłam sobie, że jeżeli zabiję Deathstroke’a to stracę Richarda na zawsze. A kolejnej straty już bym nie zniosła. Zwłaszcza tak ważnej dla mnie osoby.

-I właśnie to chciałem usłyszeć – Bruce wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi. Już po chwili zniknął z mojego zasięgu wzroku. Czy on chciał bym przyznała, że zależy mi na Richardzie? Sama nie wiem. Ten człowiek to jedna wielka niewiadoma.

***

Minął tydzień. Tydzień od kąt mieszkam z Dickiem, Brucem i jego nowym synem, Jasonem. Trochę mi głupio. Chłopak jeszcze się do mnie nie odezwał, prawdopodobnie przez nasze ostatnie spotkanie. Unika mnie całymi dniami. Myślę, że to ja muszę zrobić pierwszy krok ku rozejmowi.

Postanowiłam, że z nim porozmawiam. Może tak uda mi się nawiązać jakąś więź. Zapukałam do drzwi jego pokoju i po pozwoleniu weszłam do środka. Dopiero wtedy zorientowałam się, że to dawny pokój Richarda.

Jason siedział na łóżku i czytał jakąś książkę. Usiadłam obok niego i lekko tyrpnęłam.

-Jeśli chcesz znowu mnie powalić, to wiedz, że ćwiczyłem.

-Taa, przepraszam za to – To było dziwne, ale czułam się przy tym chłopaku niezręcznie – Tym razem chcę tylko pogadać.

-O czym? – Jason nie odrywał wzroku od książki

-O czym chcesz. Wiesz, możemy o tobie, jeśli chcesz. Chciałabym cię lepiej poznać.

-Nie lubię gadać o sobie – chłopak wreszcie oderwał wzrok od powieści – Jednak ty bardzo mnie intrygujesz – ja? Co we mnie ciekawego? – Podobno trenowałaś z Ligą pięć lat?

-Owszem. Szkolili mnie bym zabiła Deathstroke’a.

-Dlaczego tego nie zrobiłaś?

-To skomplikowane.

-Rozumiem – Jason zszedł z łóżka i usiadł na biurku – Ja osobiście jednak wolałbym go zabić – chwila moment, co? – Taki ktoś nie zasługuje by żyć – spojrzałam na Jasona pytająco – No co? Nie jestem Batmanem, mogę mieć własne zdanie.

-Oczywiście, ale byłam pewna, że przy Batmanie każdy sądzi, że kara śmierci jest niedorzeczna.

-Dorastałem w dzielnicy gdzie najczęściej zdarzały się zabójstwa. Widziałem tam niejedno i wiem, że przestępcy muszą być karani.

-Mówisz o pozbawieniu życia. Nie każdy na to zasługuje.

-Nie mówię, że każdy. Sądzę tylko, że za niektóre czyny nie da się odpłacić latami spędzonymi w więzieniu – zaczynam powoli lubić tego chłopaka – Rozumiem, że skończyłaś z zabijaniem i szanuję cię za to. Nadal jednak nie rozumiem, dlaczego Wilson nadal żyje.

-Pięć lat temu zabiłam jego córkę i ukochaną więc myślę, że jesteśmy kwita.

-To wtedy zaczęłaś?

-Tak – jak to sobie przypominam, to chce mi się płakać – Zaczęło się od Wilsonów i skończyło się na Wilsonie – Jason zaśmiał się. Był nawet fajnym nastolatkiem, kiedy się uśmiechał – To co, zgoda? – podałam mu rękę, a on ją uścisnął – Zgoda.

***

Nadeszła noc. Leżałam w łóżku w samej bieliźnie i starałam się zasnąć. Nie bardzo jednak mogłam. Ciężko mi było przyzwyczaić się do tego nowego życia. W nocy zwykle obmyślałam sposoby na zabicie Slade’a. Co mam robić teraz?

Niespodziewanie ktoś wszedł do środka. Był to Dick. Miał na sobie czarny podkoszulek i szare spodenki. Nic nie mówiąc usiadł na łóżku i zaczął się we mnie wpatrywać.

-Co?

-Mówiłem ci kiedyś, że jesteś piękna?

-O błagam cię! Litości – zaśmiałam się

-Ja pytam na serio.

-Nie wiem, nie pamiętam.

-Więc powiem to teraz. Jesteś piękna – Dick położył dłoń na mojej twarzy – Czy naprawdę musieliśmy tyle na siebie czekać?

-To chyba nie było konieczne.

-Zgadzam się.

-Pamiętasz ten dzień, kiedy Slade mnie postrzelił?

-Jak mógłbym zapomnieć.

-Mamy z tego dnia niedokończoną sprawę.

-No tak – Dick położył się obok mnie, a ja przytuliłam się do niego – Nie wiem tylko czy to odpowiednie miejsce. Wiesz, obok nas śpi szesnastoletni chłopak – zaśmiałam się cicho.

-Masz rację, może lepiej przełożyć to na kiedy indziej – przez pewną chwilę milczeliśmy. Chciałam mu powiedzieć o wszystkim co do niego czuję, ale nie umiałam tego zebrać w spójną całość. Do tego nie wiedziałam, czy on czuje to samo – Może zagrajmy w prawda czy fałsz?

-Zgoda. Ja zacznę. Jeszcze z nikim tego nie robiłaś. Prawda czy fałsz? – spojrzałam na niego z lekkim poirytowaniem

-Fałsz – Dick zaśmiał się – Teraz ja – spoważniałam – Kochasz mnie. Prawda czy fałsz? – Richard spojrzał prosto w moje oczy i odpowiedział.

-Prawda
 
Wszystkiego najlepszego w walentynki. Mam nadzieję, że ten wyjątkowy dzień spędzicie z kochanymi osobami :-) W tym dniu mam nadzieję, na więcej komentarzy 
;-)
Pozdrawiam
***Niki***
<3<3<3<3<3

2 komentarze:

  1. Zgarajmy w prawda czy fałsz.
    Rozdział był super - Prawda.
    Wszystko było super - Prawda
    Chcę więcej rozdziałów - PRAWDA!
    Czy walentynki będą super - fałsz, z wyjątkiem tony czekolady i podlizujących się chłopaków nic nie będzie super :)
    Ale tobie życzę jak najlepszych walentynek i dużo weny !♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo :-) Mam nadzieję, że ty też spędzisz wspaniałe walentynki.
    Pozdrawiam
    ***Niki***

    OdpowiedzUsuń