Ps.W rozdziale miała być "scena", ale to materiały dla dorosłych i nie mogłam jej wstawić ;-(
Gdybym była rzeźbiarzem, ale wtedy znowu, nie
Lub dziewczyną, która robi mikstury w wędrownym przedstawieniu
Wiem, że to niewiele, ale to najlepsze co potrafię zrobić
Mój prezent to moja piosenka i ta jest dla Ciebie
Lub dziewczyną, która robi mikstury w wędrownym przedstawieniu
Wiem, że to niewiele, ale to najlepsze co potrafię zrobić
Mój prezent to moja piosenka i ta jest dla Ciebie
I możesz powiedzieć wszystkim, to jest twoja piosenka
Może jest całkiem prosta, ale teraz kiedy jest ukończona..
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że zapisałam to w słowach
Jak cudowne jest życie podczas, gdy jesteś na świecie
Może jest całkiem prosta, ale teraz kiedy jest ukończona..
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że zapisałam to w słowach
Jak cudowne jest życie podczas, gdy jesteś na świecie
Ellie Goulding – Your Song
Przybiegłam
do domu najszybciej jak mogłam. Serce biło mi jak szalone, ale nie mogłam się
zatrzymać. W mojej głowie kłębiła się myśl, że im dłużej zwlekam, tym bardziej
życie Natalie jest zagrożone.
Drżącymi
rękami otworzyłam drzwi. Weszłam do sypialni, rzuciłam plecak na podłogę i
padłam na łóżko. Nie mogłam powstrzymać łez. Moja bariera emocjonalna już od
dłuższego czasu była słabsza. Cios Talii całkiem ją złamał.
Przeczesałam
włosy palcami i wstałam z łóżka. Zaczęłam chodzić po pokoju stukając koturnami
po podłodze. Co ja powinnam zrobić. Zabicie Cassandry nie wchodzi w grę, ale
nie wiem co mogę zaoferować w zamian? Może Talię zadowoliłoby jakieś włamanie,
ewentualnie zastraszenie kogoś? Akurat, Talia i włamanie. Co ja sobie
wyobrażam. Ona pewnie chce mieć powód by mnie wykończyć. Kiedy tu przyjdzie,
powiem jej, że tego nie zrobię. Może ona sama zaproponuje coś innego.
Niespodziewanie
usłyszałam odgłos otwierania drzwi. Serce stanęło mi w miejscu, zamarłam.
Wyciągnęłam schowany w szafce pistolet i podeszłam do drzwi. Odbezpieczyłam
broń, wyszłam za drzwi i wycelowałam. W ostatnim momencie powstrzymałam się od
wystrzału. Przede mną stał Richard z jakąś torbą. Ręce trzymał w górze i
uśmiechał się wrednie.
-Spokojnie,
jestem nieuzbrojony.
-Jasna
cholera! Dick, coś ty sobie myślał?! Przecież mogłam cię zastrzelić – opuściłam
broń, a mężczyzna ściągnął szary płaszcz i odwiesił go na wieszak. Pocałował
mnie w policzek, zabrał broń i schował z powrotem do szafki. Następnie położył
torbę na łóżku. Stanęłam w drzwiach i zaczęłam mu się przyglądać. Co tu robi
tak wcześnie? Richard ściągnął koszulę i
założył domową bluzkę. Usiadłam na łóżku i już chciałam sprawdzić zawartość
torby, kiedy Dick sprzątnął mi ją sprzed nosa.
-Nie
podglądaj. Jeszcze nie teraz – posłałam mu wrogie spojrzenie, ale on się tylko
zaśmiał i położył torbę na szafie.
-Tak z innej
beczki, co ty tu robisz tak wcześnie? – starałam się udawać normalną, ale głos
co chwila mi drgał. Na szczęście Dick tego nie zauważył.
-A widzisz,
to część niespodzianki – mężczyzna usiadł koło mnie i chwycił moją dłoń – Szef
powiedział mi, że jest bardzo zadowolony z moich osiągnięć i że zostałem
awansowany na stanowisko porucznika.
-O Dick, to
świetnie! – rzuciłam się Richardowi na szyję – To naprawdę wspaniała wiadomość.
Gratulację – złożyłam mężczyźnie pocałunek, a on następnie przejechał palcem po
mojej wardze.
-Wyjdźmy
dziś gdzieś, proszę. Obiecuję, że nic mi nie wypadnie – Richard spojrzał mi
prosto w oczy, ale nie mogłam się przecież zgodzić. Musiałam się spotkać z
Talią. Richard spoważniał, więc chyba zauważył, że coś mnie trapi – Co się
dzieje Angel? – nie odpowiedziałam – Angel? – miałam dość. Nie chciałam go
okłamywać, a poza tym moje emocje musiały wyjść ze mnie. W jednym momencie z
moich oczu zaczęły lecieć łzy. Richard przytulił mnie do siebie – Co się stało?
-Przyszła do
mnie – wydukałam drżącym głosem.
-Kto?
-Talia. Chce
żebym zabiła Cassandrę Cain – wtuliłam się mocniej w Dicka, a on pocałował mnie
w głowę – Ja nie chcę. Nie mogę tego zrobić.
-I nie
zrobisz.
-Ale ona
grozi, że zabije Natalie.
-Nie pozwolę
na to – Richard wypuścił mnie z objęć i wytarł łzy z policzków – Znajdziemy
jakiś sposób, żeby cię z tego wyrwać, obiecuję.
-Nie. Ja
sama to na siebie sprowadziłam i to ja muszę się z tego wyplątać.
-Ale…
-Nie! Nie
ulegnę jej. Powiem, że tego nie zrobię. Wtedy zobaczymy, co ona powie – Dick
patrzył na mnie z zachwytem – Co?
-Nic,
tylko…podziwiam cię – zarumieniłam się – Jesteś taka silna. Jeszcze chyba nie
spotkałem kogoś takiego jak ty.
-Trochę
wyszłam z wprawy.
-To nawet
lepiej. Przestałaś być zabójcą. To wielki i bardzo trudny do zrobienia krok, a
ty tego dokonałaś – uśmiechnęłam się – Jesteś nadzwyczajna i jedyna. Kocham
cię.
Richard
pocałował mnie namiętnie, a ja położyłam się na nim. Mężczyzna ściągnął mi
bluzkę, nie przerywając pocałunku. Położył mnie na łóżku i zaczął ściągać
spodnie i buty. Następnie sam się rozebrał. Przejechał dłonią od mojej kostki,
aż do piersi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Richard odpiął mój stanik i ściągnął
majtki. Zbliżył się do mnie i zaczęliśmy.
***
Siedziałam w
pokoju w czarnej koszuli nocnej. Było już ciemno, a Dick został wezwany na
komisariat. Chciał zostać, ale kazałam mu iść. Wiedziałam, że Talia nie
przyjdzie, jeśli on będzie w mieszkaniu.
Wstałam z
białej kanapy i podeszłam do przezroczystych drzwi na balkon. Otworzyłam je,
ale byłam prawie pewna, że Talia jest już w środku. Zaczęłam się rozglądać w
poszukiwaniu kobiety, ale nie mogłam jej dostrzec. W pewnym momencie
zauważyłam, że stoi w rogu pokoju, ubrana w czarny kombinezon. Podeszła do mnie
i uśmiechnęła się.
-Podjęłaś
decyzję?
-Owszem –
Talia wyczekiwała odpowiedzi – Nie zrobię tego. Nie mam zamiaru zabić Cassandy
– odpowiedziałam z powagą.
-Miałam
przeczucie, że właśnie tak postąpisz. Przestałaś zabijać i przez to jesteś
teraz słaba. Nie dałabyś rady podołać temu zadaniu – kobieta spojrzała na mnie
z wyższością. Miała świadomość, że już wygrała, a ja nie miałam pojęcia o co
toczy się gra.
-Skoro
wiedziałaś, że się nie zgodzę, to po co mi to powiedziałaś? – Talia prychnęła.
-Chciałam
cię sprawdzić. Przekonać się, jak bardzo się zmieniłaś. Jak widać, nie jesteś
już jedną z nas – chwila, czy to już koniec? Czy chodziło jej tylko o to? –
Ale, mam dla ciebie inne zadanie – idealnie – Chciałabym, żebyś kogoś
wyszkoliła.
-Mam nauczyć
kogoś bić się? – to wydawało się zabawne.
-Bić się to
nie jest odpowiednie pojęcie. Chcę, abyś nauczyła go swojego sposobu walki.
Jest już doskonałym zabójcą, a z twoją pomocą stanie się niepokonany – to
dziwne, że Talia chcę bym nauczyła kogoś z Ligii. Przecież to specjalność jej i
Ra’s al Ghula.
-Bez
zabijania?
-Bez.
-I zostawisz
Natalie w spokoju?
-Słowo
honoru – spojrzałam na nią podejrzliwie. Wiedziałam, że jej słowo niewiele
znaczy, ale musiałam mu zaufać.
-Zgoda.
-Świetnie –
kobieta wyszła na balkon – Spotkacie się w za dwa dni w hotelu „Capitol”. Pokój
236. Punkt piętnasta. Nie spóźnij się. I jeszcze jedno. Liczę o twoją
dyskrecję, kiedy już go poznasz – Talia wyskoczyła z gracją z balkonu i
zniknęła mi z oczu. Odetchnęłam. Udało się. Nie muszę jej zabijać. Wystarczy,
że wyszkolę jednego z wojowników i będę miała spokój. To nie może być trudne.
Co się może stać?
Narracja trzecio osobowa
Usiadła na
wielkim czerwonym fotelu, a służący podał jej kieliszek wina. Wzięła łyk. Po
chwili usłyszała pukanie do drzwi. Rozkazała służącemu otworzyć drzwi. Do
pokoju wszedł czarnowłosy chłopiec, o zielonych oczach. Mógł mieć około siedmiu
lat. Był ubrany w ciemny strój wojownika Ligii. Podszedł do kobiety i rzucił
jej pytające spojrzenie.
-Chciałaś,
bym przyszedł?
-Owszem –
kobieta podała kieliszek wina służącemu – Znalazłam kogoś, kto może zdoła cię
nauczyć czegoś nowego. Czegoś, czego ja bym nie potrafiła – chłopiec zmarszczył
brwi – Nie mam na myśli tylko ciosów, ale odróżnienia dobra od zła.
-Kim on
jest? – zapytał krzyżując ręce na piersi.
-Ona. Nazywa
się Angel Ross i jest moją byłą uczennicą. Trzy lata temu odeszła z Ligii.
-Chcesz żeby
uczyła mnie jakaś słaba dziewucha?
-Wystarczy
Damianie! – kobieta podniosła głos, a chłopiec cofnął się o krok – Wyszkoliłam
ją na wspaniałą wojowniczkę i zabójczynię. Odeszła, owszem, ale to tylko jej
atut. Dzięki temu, nauczyła się odróżniać dobro i zło, a teraz nauczy tego
ciebie.
-Ile to ma
potrwać? – ton chłopca stał się bardziej poważny
-Tyle, ile
zdecyduję. Zaczynacie za dwa dni. Wszystkie potrzebne informację są w twoim
pokoju – chłopiec ukłonił się kobiecie i zaczął kierować w stronę drzwi –
Damianie – zatrzymała go – Pamiętaj, że ona nie zabija od trzech lat. Jej
instynkt zabójcy zanikł, więc i ty musisz ją trochę podszkolić.
-Oczywiście
matko – Damian wyszedł z pokoju, a kobieta ponownie wzięła od służącego
kieliszek z winem.
-Wszystko
idealnie się układa. Już za niedługo odzyskam swojego aniołka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz