-Witaj w
jaskini Batmana – powiedział uśmiechnięty Dick. Prawie nie mogłam uwierzyć w
jego słowa. A jednak ta jaskinia była niesamowita, niecodzienna.
-Dick, czy
ty mnie przypadkiem nie robisz w konia.
-Nie –
odezwał się ktoś za moimi plecami. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam wysokiego,
umięśnionego mężczyznę o czarnych włosach i niebieskich oczach. Był to Bruce
Wayne. Jego poważna mina była lekko przerażająca.
-Dlaczego
mnie tu sprowadziliście? Dlaczego akurat teraz?
-Planowaliśmy
zrobić to wcześniej, ale wtedy…
-Sprawy się
skomplikowały – dokończył Dick – Jesteś super żołnierzem, lecz jesteś w
poważnym niebezpieczeństwie.
-Nie
rozumiem. Rose Wilson zabiła moich rodziców. Zemsta Slade’a się dopełniła.
-Nie do
końca. Slade chce się zemścić także na tobie.
-A co ja mu
takiego zrobiłam?! Nie chciałam zostać…
-Jego to nie
obchodzi! – wykrzyknął lekko zdenerwowany Bruce – On jest psychopatą. Jedyne
czego pragnie to zabić wszystkich i wszystko co stanie mu na drodze do
zwycięstwa. Jeśli chcesz przeżyć musisz nauczyć
się bronić.
-Umiem się
bronić.
Nie minęła
sekunda, a Bruce spróbował uderzyć mnie pięścią w twarz. Zrobiłam szybki unik,
ale mężczyzna od razu kopnął mnie w brzuch, a potem pięścią prosto w nos.
Upadłam na ziemie i złapałam za ociekający krwią nos.
-Musiałeś
Bruce?! – zapytał zdenerwowany Dick.
-Musiałem. Ona
musi zrozumieć, że Wilson to nie przelewki – Wayne podszedł do mnie i wyciągnął
rękę w moim kierunku. Niechętnie złapałam ją, ale nim zdążyłam porządnie stanąć
na nogi Bruce przerzucił mnie przez plecy, a ja znów upadłam.
-Muszę
przyznać, – wydusiłam – niezły jesteś – Powoli podniosłam się z ziemi. Z mojego
nosa nadal ciekła krew. Do tego doszedł jeszcze ból pleców – Czy jest na sali
jakiś lekarz? – niespodziewanie zza rogu wyszedł Pennyworth. W rękach trzymał
tacę, a na niej leżały bandaże i opatrunki – Ty chyba zaplanowałeś to wszystko,
co?
Bruce nic
nie odpowiedział. Alfred opatrzył mój nos i zaparzył herbaty. Richard cały czas
nie spuszczał mnie z oczu. Jezu! Jestem tu przecież bezpieczna. Nie musi mnie
chronić.
-To kim w
sumie jest Slade Wilson?
-To płatny
zabójca. Kiedy przestał pracować dla twoich rodziców, stał się wojownikiem
Ligii Zabójców.
-Czego?
-Liga
Zabójców, to taki klan assasynów. Dowodzi nim Ras’ al. Ghul, który żyje już
kilkaset lat dzięki Jamom Łazarza, które mają moc leczenia.
-Wilson
trenował u ligi przez dłuższy czas, – kontynuował Bruce – ale później z
niewiadomych nam przyczyn odszedł. Stał się zabójcom znanym jako Deathstroke.
Potem Wilson dowiedział się, że ma córkę. Zaczął ją trenować, żeby wyrosła na
zabójczynie, tak jak on.
-Deathstroke
jest niebezpieczny. Musisz zacząć trenować. Będę ci pomagał. Razem z Brucem
będziemy sprawdzać twój dom. Będziesz bezpieczna.
-To bardzo
miłe z waszej strony, ale naprawdę sama sobie poradzę.
-Nie
zrozumiałaś – powiedział Bruce – to jest pytanie. Musisz być ochraniana.
Inaczej zginiesz.
-Dobra,
słuchajcie. Nie będę się z wami kłócić. Chcecie bezczynnie siedzieć pod moim
domem, proszę bardzo. Ale jak ciotka was zobaczy to…
-Co jest
Angel?
-Ciotka!
Jest już grubo po północy. Ona mnie chyba zabije. Szybko Dick! Musisz mnie natychmiast odwieźć.
-Jasne.
Wsiadaj na motor.
***
Tym razem
Dick odwiózł mnie w niecałe pięć minut. Po cichu weszłam do domu, uważając by
nie obudzić ciotki. Kiedy zamknęłam drzwi wejściowe światło się oświeciło. Na
kanapie siedziała ciocia Isabel. Nie miała zbyt zadowolonej miny.
-Gdzie ty
byłaś?!
-Na
przejażdżce. Nie zabraniałaś mi wychodzić jeśli dobrze pamiętam.
-Żartujesz
sobie?! Jest już wpół do drugiej!
-No i co z
tego?!
-Nie tym
tonem szczeniaku! Może twoi rodzice byli dla ciebie wyrozumiali i pozwalali ci
na wszystko, ale wiedz, że ja taka nie jestem. Każdy twój postępek będzie miał
konsekwencje.
-Nie
wystraszysz mnie jakimiś karami.
-To nie
będzie kara. Wyjeżdżamy z Gotham.
-Co?! Nie
możemy! To mój dom!
-To zwykłe
miasto. Wrócimy do mojego domu w Star City. Tam nauczę cię dyscypliny. A teraz
marsz do pokoju.
Biegiem
wleciałam po schodach i weszłam do mojego pokoju. Szybko zamknęłam drzwi i
zaczęłam płakać. Zmęczona upadłam na podłogę. Poddaje się. Nie wytrzymam z tą
kobietą. Jak ona może?! Gotham City to mój dom. Tutaj mieszkają wszyscy moi
przyjaciele. Tutaj mieszka Dick! Nie mogę go znowu stracić!
W końcu się zebrałam, żeby napisać ci komentarz. Czytałam od czasu opublikowania pierwszego rozdziału, ale chciałam przeczytać trochę więcej, by się jakoś obeznać w stworzonym przez ciebie świecie. Od razu uprzedzam, że jakby coś cię uraziło, to się nie przejmuj. Ten komentarz to w większości tylko moja opinia.
OdpowiedzUsuńJa to umiem optymistycznie zacząć... ;)
Na początek pierwsza, mało istotna sprawa. A mianowicie nagłówek. Ten opis mi tam nie pasuje, ze względów wizualnych. Radziłabym przenieść go do osobnej Strony i na przykład napisać dłuższy. Dobrze wygląda sam tytuł bloga zrobiony jakąś ładną czcionką, a te trzy linijki tekstu są tam po prostu zbędne.
Ogólny wątek opowiadania jest całkiem interesujący. Angel rodzi się jako ktoś wyjątkowy, a w teraźniejszości cierpi z tego powodu. Do tego dochodzi śmierć rodziców ( którzy tak właściwie są temu całemu bałaganowi winni ) i dwójka groźnych zabójców, polujących na nią. Historia ma potencjał, teraz tylko wystarczy go rozwinąć.
Masz styl pisania charakteryzujący się większością dialogów. Nie ma w tym nic złego, ale jednocześnie "zapominasz" w niektórych częściach rozdziału, że to opowiadanie, a nie scenariusz. Był jakiś tam rozdział, gdzie 10 linijek to same dialogi. Dodawanie jakiś krótkich reakcji po wypowiedziach sprawi, że czytelnik lepiej wczuwa się a atmosferę, a słowa nie przelatują pomiędzy palcami. Za to z drugiej strony, masz momenty gdzie opisujesz np. tylko jedną osobę ( jej wygląd, zachowanie, itp. ). Daj poznać swoich bohaterów poprzez ich czyny i wypowiedzi. Wyciąganie z napisanego tekstu wiadomości jest o wiele bardziej ciekawe, niż dostawanie wszystkiego na tacy.
Pamiętaj o sprawdzaniu błędów ortograficznych i powtórzeniach. Radzę przeczytać dokładnie tekst przynajmniej raz przed opublikowaniem, bo zdarzają ci się błędy w stylu 'om' zamiast 'ą' :)
Dobra. Na koniec dodam, że ucieszyło mnie wspomnienie i Lidze i Ra's al Ghul'u ^^ Po cichu liczę, że jeszcze coś o nich przeczytam. A, no właśnie. Slade i Rose <3 Dlaczego nasza Rose nadal ma lewe oko? W komiksach się oślepiła, by udowodnić swoje oddanie ojcu. ( UGH. Ja i moje uzależnienie od kanonu komiksowego )
Czekam na kolejny rozdział i życzę powodzenia w pisaniu :))
Jeju, łał, tak się cieszę z twojego komentarza. Oczywiście nic mnie nie uraziło, jestem ci wdzięczna tych uwag. Cieszę się, że opowiadanie ci się podoba. Nagłówek mam zamiar zmienić, ponieważ najpierw miałam jeden pomysł, a potem drugi. Postaram się dodać więcej opisów i sprawdzać błędy. Ucieszysz się bo Liga będzie bardzo ważna w tym opowiadaniu. Rose niestety w moim opowiadaniu będzie trochę inna niż w komiksach.
UsuńNa koniec chcę ci bardzo podziękować. To dzięi tobie zaczęłam pisać tego bloga. "Megan" mnie zainspirowała.
Pozdrawiam
***Niki***